niedziela, 13 lipca 2014

Nowa zabawka - Singer Featherweight 221K1

To było tak: w Krasnymstawie podczas warsztatów poznałam Edytę, która, jak się okazało, mieszka tutaj. I ona zapytała mnie, czy lubię stare maszyny do szycia, bo ona ma taką w domu i może mi pokazać. Następnego dnia Edyta przyszła na warsztaty ze swoją wspaniałą maszyną, co więcej, pozwoliła mi na niej szyć. I to była miłość od pierwszego...szycia.  Widząc początki mojej "choroby" Edyta obiecała, że przyśle mi linka do ogłoszenia, gdzie takie cudo widziała.
I tym sposobem stałam się właścicielką Singer Featherweight 221K1. Maszyna faktycznie jest mała i  lekka, wyprodukowana przed rokiem 1950 w Szkocji. A co najważniejsze - działa wspaniale (co prawda po małej regulacji przez mechanika - też miłośnika starych maszyn do szycia). Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć
w domu Singera, ale przerażało mnie to, że są duże i ciężkie i zajmują dużo miejsca. A ta jest dla mnie
w sam raz. Do tego ma zgrabny futerał do przechowywania. Dziękuję, Edytko:)



Okazało się też, że jest w sieci  mnóstwo blogów  i forów na temat tego typu maszyn do szycia. Praktycznie można znaleźć prawie wszystkie informacje. Ciekawe jest to, że istnieje tyle osób, które wymieniają się swoimi doświadczeniami na temat tego typu maszyn. Tak więc ostatnie dni upłynęły mi na czyszczeniu, smarowaniu i próbowaniu nowej - starej maszyny. Podobno maszyna jest antykiem, kiedy osiągnie wiek powyżej 100 lat, więc mojej jeszcze trochę brakuje ale i tak jest vintage i tym, co bardzo chciałam mieć.
Pozdrowienia dla wszystkich moich gości, miłego tygodnia życzę:)

poniedziałek, 7 lipca 2014

Festiwal Twórczo Zakręconych - Krasnystaw

No, nareszcie złapałam oddech. Dla mnie najważniejsze dni festiwalu to piątek i sobota ze względu na  trzy warsztaty szycia patchworku, wszystkie z pełną obsadą. Poznałam przesympatyczne osoby z zacięciem do szycia i mnóstwem pytań. Miałyśmy mało czasu, tylko po trzy godziny, toteż prace do wykonania były dosyć proste. Zależało mi na tym, żeby każda z pań wyszła do domu ze skończona pracą i tak się stało. Nawet Tildy zostały  prawie skończone,  tylko jakieś drobne poprawki.....
Dostałam zgodę Pań na publikację zdjęć, wiec kilka pokażę.
Piątek po południu:


Sobota rano, Tildy:




Sobota po południu:





 A tutaj kawałek niedzielnego kiermaszu...

Jeszcze koniecznie napiszę, że warsztaty patchworku miały sponsorów i to jakich:

1. Tkaniny, cudne tkaniny: Robin's Patchwork
2. Maty, noże obrotowe firmy Clever i nici Gutermann: Galplast
3. Maszyny do szycia: Bernina
Dziękuję wszystkim, wspaniałym kursantkom, z którymi z przyjemnością dzieliłam się wiedzą i doświadczeniem.  Dla mnie fantastyczne jest to, że jest tyle osób, które chcą się nauczyć  sztuki szycia patchworku. I że przyjechały tutaj praktycznie z całej Polski :)
Dziękuję też Aśce Bartoś za świetną organizację Festiwalu i za zaproszenie:)