Prace remontowe skończone. Czyściutko, miło, pachnąco. Wszystkie szmatki ułożone. Porządek wzorowy. Żadnych nitek, ścinków. Muszę to pokazać, bo to prawie miesiąc naszej pracy (w międzyczasie jeszcze jeden pokój zrobiliśmy). Ale jak tu szyć? No, jak? Przecież już nie będzie takiego porządku...........
Widok ze strony drzwi na całość.
W międzyczasie coś, co miało być deserem, ale nie wytrzymałam - zielone (trzy odcienie) i brązowe......
Lewa strona pokoju, szafy zamknięte, są takie zwyczajne. I kto by się domyślił, że tam takie skarby?
Nici z bliska. Organizer na nici został zrobiony przez mojego zdolnego męża kilka lat temu. Nawet bez większych protestów... Nareszcie ma swoje, właściwe miejsce.
Tutaj prawa strona pokoju, na ścianie widoczny jest też obraz, namalowany specjalnie dla mnie, przez moją przyjaciółkę Lilkę z Krakowa. Pastele - irysy. Dziękuję jeszcze raz, Lilko kochana.
Krzesło z bliska, jestem z niego bardzo dumna, jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłam.
Na tym zdjęciu jest krzesło, poddane reanimacji pod koniec remontu. Na ścianie w tle makatka , którą dostałam kilka lat temu od Reni z okazji tzw. Wichtela, czyli projektu prezentowego z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Ten organizer to jeden z najlepszych prezentów, Renia, dziękuję Ci jeszcze raz.