poniedziałek, 17 listopada 2014

Around The World Blog Hop

Do tej zabawy zostałam zaproszona przez Marzenę z bloga patchworkowo-kiboko. Z Marzenną poznałyśmy się kilka dobrych lat temu w sieci, a osobiście dopiero w Krakowie na wystawie patchworku, organizowanej przez Berninę  dwa lata temu. Zawsze mi imponuje swoimi niecodziennymi pomysłami i nowatorskimi technikami, które z niezwykłą łatwością stosuje w swoich pracach. Co jakiś czas potrafi zaskoczyć jakimś oryginalnym dziełem. Jest mi niezwykle miło, że zostałam zaproszona do tak szacownego kręgu, chociaż zbytnio nie przepadam za opowiadaniem o sobie i swoich pracach.
Szyję tak w ogóle  to chyba od dzieciństwa a patchworki od przeszło 20 lat. Z wykształcenia jestem chemikiem, skończyłam chemię na UMCS w Lublinie. Patchwork jest moim hobby, sama nauczyłam się szyć. No, nie całkiem sama, pomogły mi w tym książki a potem internet. Trochę też uczestnictwo w projekcie "Kołderka za jeden uśmiech" - uszyłam przeszło 20 kołderek dla chorych dzieci.

Nad czym teraz pracuję? 
Ostatnio zafascynowało mnie ręczne szycie aplikacji, zwłaszcza, że tyle jest na naszym rynku akcesoriów, które to ułatwiają. Może też dlatego, że to było coś nowego, czego jeszcze nie robiłam. Mam zaczętą następną pracę, ale jeszcze nie mam co pokazać....


Czym moje prace różnią się od prac innych quilterek?
Prace każdej z nas są inne. Ja szyję wszystko, dorobek mam dosyć duży. Są to  quilty  duże i małe. Oprócz tego  poszewki na poduszki, podkładki kuchenne, kosmetyczki, torby i torebki, igielniki, chusteczniki, okładki na książki, koszyczki, organizery, lalki, Tildy, bombki, kartki okazjonalne
i mnóstwo innych. Poznałam różnorodne techniki takie jak aplikacje, PP, watercolor, bargello (też spiralne), chenille, witraż, confetti, cathedral windows, trapunto i nie pamiętam, co jeszcze.
Preferuję raczej quilt klasyczny, lubię tego typu wzory. Szczególnie pociągają mnie takie, które są dla mnie wyzwaniem, ponieważ są trudne albo wymagają dużo pracy.
















Dlaczego tworzę to, co tworzę?
Odpowiedź jest łatwa: lubię, po prostu lubię szyć. Sprawia mi przyjemność i satysfakcję  precyzja szycia "z dokładnością do jednego ściegu".  Uwielbiam pikowanie, ciągle odkrywam jego uroki
i ciągle się uczę. Chociaż ostatnio czułam przemożną chęć podzielenia się swoimi umiejętnościami. Stąd pewnie te warsztaty, które poprowadziłam. Ostatnio szyję trochę mniej, jest to związane
z pewnymi problemami zdrowotnymi.

Jak przebiega mój proces twórczy?
Inspiracją może być wszystko. Często są to zdjęcia moje własne, czasami znalezione w sieci. Niekiedy  tkanina inspiruje do szycia konkretnego wzoru. Czasami piękny widok za oknem samochodu czy w lesie albo w parku. Bardzo lubię fotografować drzewa i potem robić aplikacje ze zdjęć. A najczęściej są to nieprzebrane zasoby sieciowe. Nigdy nie planuję dokładnie całości quiltu
w sensie, że wiem dokładnie, jak będzie wyglądał, dopiero dopracowuję i zmieniam wszystko
w trakcie pracy. Zawsze staram się pracę doprowadzić do końca, żeby doznać tego wspaniałego uczucia, kiedy to zostają przyszyte ostatnie centymetry lamówki :)
Do kontynuacji tej zabawy zaprosiłam  Kasię z bloga kasiainoino.blogspot.com i Helenę
z bloga handmade by Helena
Pozdrawiam serdecznie wszystkie osoby, które odwiedzają mojego bloga i komentują, komentarze są tym czymś, co sprawia mi ogromną przyjemność. Bardzo dziękuję:)

niedziela, 26 października 2014

Ciąg liczbowy Fibonacciego

Już dawno uszyłam ten patchwork, ma wymiary około 80 x 80 cm. Ale nie mogłam pokazać, bo jak tu zrobić zdjęcia? Albo pochmurno albo ciemno. Dopiero  kilka ostatnich dni przyniosło piękną, słoneczną pogodę ale w słońcu też marne zdjęcia! W końcu zrobiłam w domu przy sztucznym świetle.  Ciąg Fibonacciego już dawno mi się spodobał, uszyć jest łatwo. Gorzej z pikowaniem, bo żaden sposób pikowania mi nie pasował. Więc po prostu pikowałam po szwach, tylko obramowane trochę urozmaiciłam wzorem.



Pozdrowienia dla gości, odwiedzających mojego bloga ♥♥♥
Miłego tygodnia życzę ♥♥♥

czwartek, 9 października 2014

Organizer

Dzisiaj pokażę organizer, który można przeznaczyć na różnego rodzaju akcesoria szyciowe na przykład. Albo na kosmetyki czy do kuchni nawet. Posiada on sześć kieszeni wewnątrz i cały pusty środek. Można go ściągnąć sznurkiem i wtedy jest zamknięty, bardzo łatwo się otwiera przez rozsunięcie. Sznurek może też służyć jako uchwyt do noszenia lub do powieszenia. Wiem, że jest wygodny, ponieważ podobny używam z powodzeniem już kilka lat. Uszyty jest z tkanin Coricamo. Gdyby ktoś chciał taki sobie uszyć, to w 6/2014 numerze Twórczych Inspiracji znajduje się kurs szycia takiego właśnie organizera, tylko w innych kolorach, opracowany przeze mnie. Ten numer ukaże się w sprzedaży za kilka dni.




Czuję się też w obowiązku napisać, że niestety nie będzie mi dane poprowadzić warsztatów ręcznego szycia patchworku i ręcznej aplikacji w Ustroniu. Bardzo tego żałuję, ale priorytetem dla mnie jest zdrowie. Przepraszam, jeśli kogoś zawiodłam.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem i życzę pogodnego i ciepłego weekendu :)

wtorek, 23 września 2014

Igielniki

Jakiś czas temu uszyłam proste, ale bardzo efektowne igielniki. Pokazuję je dzisiaj, ponieważ jeden mam ciągle w użyciu i bardzo dobrze się sprawdza, zwłaszcza w podróży. Nawet małe nożyczki się zmieszczą. Korzystałam z tego  tutoriala, tylko trochę zmian wprowadziłam. W użyciu mam ten różowo-niebieski, reszta poszła jako prezenty w bardzo dobre ręce :)





Pozdrawiam wszystkich gości i dziękuję za komentarze :)

niedziela, 7 września 2014

Poszewki na poduszki

Poszewki Dresden Plate i Trapunto, uszyte jakiś czas temu, jeszcze przed Festiwalem Twórczo Zakręconych w Krasnymstawie. Wreszcie  nadszedł czas, żeby je pokazać....






Pozdrawiam wszystkich gości i witam serdecznie nowych obserwatorów :)
Miłego tygodnia życzę:)

sobota, 30 sierpnia 2014

Szycie ręczne - aplikacje

Tak się zastanawiam, ile trzeba mieć maszyn do szycia, żeby zacząć ręcznie szyć patchwork. Ja mam ich 5, w tym jeden radziecki gadżecik. W każdym razie wydaje mi się, że dojrzałam do szycia ręcznego i odkryłam jego tajemnicę. Jest też znacznie mniej kłopotliwe, niż maszynowe, z tym, że wymaga znacznie więcej czasu. Ponieważ będę miała przyjemność prowadzić kursy ręcznego szycia patchworku w Ustroniu -  tutaj są, postanowiłam się do tego solidnie przygotować. Pokazuję kawałek ręcznej aplikacji, która jest fragmentem tego wzoru.

 Dokonałam też rozpoznania w sprzęcie do szycia ręcznego na naszym rynku.  Co prawda, do szycia aplikacji w najprostszym wypadku potrzebujemy igłę, nitkę, nożyczki i trochę szmatek.
Ale możemy mieć specjalną igłę, czarną, platerowaną, ze złotym uchem, bardzo ostrą i giętką. Pozwala złapać za jedną lub dwie  nitki i lekko wchodzi w materiał. Do tego naparstek, a nawet kilka rodzajów do wyboru.
I jeszcze bajerancki obcinacz do nitek, który można stosować  na dwa sposoby: jako stojący i jako biżuteria do noszenia na szyi. Następnie nawlekacz do nici. Jeszcze jedna fajna rzecz: szpilki do aplikacji o długości 2 cm! Są bardzo cienkie i krótkie, takie są wystarczające do przypięcia aplikowanego elementu. I szpilki ze szklanymi łepkami - odporne na prasowanie. Takie szpilki można też użyć do maszynowego szycia metodą PP.

 
Jak na razie szczególnie zachwycam się czarną igłą ze złotym uchem i skórzanym naparstkiem w kształcie pierścienia, który jest bardzo wygodny:)

Dla mnie  właśnie tajemnica szycia ręcznego polega na dobrym sprzęcie. Te wszystkie rzeczy dostępne są 
w sklepie internetowym  toiowo. Tam jest chyba największy wybór np.wszelkiego rodzaju igieł.
Oczywiście bez tego wszystkiego można się obejść, ale jak takie akcesoria umilają i ułatwiają pracę!!!!!

I z tym optymistycznym akcentem życzę wszystkim miłej niedzieli, dziękuję za komentarze i serdecznie witam nowych obserwatorów :)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Plecak - sowa, Twórcze Inspiracje nr 5/2014

W ostatnim, sierpniowym numerze Twórczych Inspiracji mam przyjemność prezentować mój następny   kurs szycia, jest to  plecak w formie sowy...
Skrzydła sowy - to kieszenie:
A tak prezentuje się z tyłu:

Wewnątrz znajduje się jeszcze jedna kieszeń. Zapraszam do szycia razem ze mną:)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Spotkanie robótkowe - warsztaty koralikowe

Niedawno zostałam zaproszona na spotkanie na Roztoczu. Poznałam wspaniałe osoby, a co było gadania i oglądania. Normalnie uczta dla oczu i nawet podniebienia, ponieważ na wstępie oczom naszym ukazał się tort, przygotowany przez Darię.  Coś wspaniałego, cały w kształcie koszyczka, były na nim nawet nożyczki
i mały patchwork  (wszystko jadalne), no, tego opisać się nie da, to trzeba zobaczyć! Poznałam też Jolę i jej wspaniałe, bardzo różnorodne prace, wykonywane różnymi technikami.
Dostałam mnóstwo prezentów:
 
Woreczek z koronką igłową, i mereżką, wykonaną wysnutą nitką, a w nim..... trzy naparstki z Wrocławia do mojej kolekcji. To jeszcze nie koniec:
Ta fantastyczna, miniaturowa maszyna do szycia jest już moją własnością:) Tabor maszyn do szycia powiększył mi się ostatnio. Ale  żeby było śmieszniej - zajmuję się teraz szyciem...ręcznym, ale o tym później.
I jeszcze ptaszek od Darii, wykonany z gliny:
Brakuje mi słów, żeby opisać atmosferę tego spotkania i te wszystkie wspaniałe prace, które tam widziałam. Rewelacyjne hafty krzyżykowe, frywolitki, prace koralikowe, szydełkowe i szydełkowo-koralikowe - to wszystko było zachwycające. Poznałam niezwykle uzdolnione i niezwykle sympatyczne osoby,  bardzo jestem szczęśliwa z tego powodu. Dziękuję Wam, Jolu i Dario za to wyjątkowe spotkanie:)

No i oczywiście jeszcze jedna ważna rzecz: Jola nauczyła mnie robić sznur szydełkowo-koralikowy, przecież taki był temat tych warsztatów. Tak wygląda to moje niedoskonałe dzieło:
A co było prucia przy tym, to moje.  W każdym razie zaskoczyłam, o co tu chodzi i pewnie następna praca byłaby znacznie lepsza. Ale w tej chwili szycie bardziej chyba mnie pociąga, zwłaszcza, że mam tyyyyyle maszyn do szycia.....
Pozdrawiam wszystkich gości i dziękuję, że do mnie zaglądacie:)

niedziela, 13 lipca 2014

Nowa zabawka - Singer Featherweight 221K1

To było tak: w Krasnymstawie podczas warsztatów poznałam Edytę, która, jak się okazało, mieszka tutaj. I ona zapytała mnie, czy lubię stare maszyny do szycia, bo ona ma taką w domu i może mi pokazać. Następnego dnia Edyta przyszła na warsztaty ze swoją wspaniałą maszyną, co więcej, pozwoliła mi na niej szyć. I to była miłość od pierwszego...szycia.  Widząc początki mojej "choroby" Edyta obiecała, że przyśle mi linka do ogłoszenia, gdzie takie cudo widziała.
I tym sposobem stałam się właścicielką Singer Featherweight 221K1. Maszyna faktycznie jest mała i  lekka, wyprodukowana przed rokiem 1950 w Szkocji. A co najważniejsze - działa wspaniale (co prawda po małej regulacji przez mechanika - też miłośnika starych maszyn do szycia). Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć
w domu Singera, ale przerażało mnie to, że są duże i ciężkie i zajmują dużo miejsca. A ta jest dla mnie
w sam raz. Do tego ma zgrabny futerał do przechowywania. Dziękuję, Edytko:)



Okazało się też, że jest w sieci  mnóstwo blogów  i forów na temat tego typu maszyn do szycia. Praktycznie można znaleźć prawie wszystkie informacje. Ciekawe jest to, że istnieje tyle osób, które wymieniają się swoimi doświadczeniami na temat tego typu maszyn. Tak więc ostatnie dni upłynęły mi na czyszczeniu, smarowaniu i próbowaniu nowej - starej maszyny. Podobno maszyna jest antykiem, kiedy osiągnie wiek powyżej 100 lat, więc mojej jeszcze trochę brakuje ale i tak jest vintage i tym, co bardzo chciałam mieć.
Pozdrowienia dla wszystkich moich gości, miłego tygodnia życzę:)

poniedziałek, 7 lipca 2014

Festiwal Twórczo Zakręconych - Krasnystaw

No, nareszcie złapałam oddech. Dla mnie najważniejsze dni festiwalu to piątek i sobota ze względu na  trzy warsztaty szycia patchworku, wszystkie z pełną obsadą. Poznałam przesympatyczne osoby z zacięciem do szycia i mnóstwem pytań. Miałyśmy mało czasu, tylko po trzy godziny, toteż prace do wykonania były dosyć proste. Zależało mi na tym, żeby każda z pań wyszła do domu ze skończona pracą i tak się stało. Nawet Tildy zostały  prawie skończone,  tylko jakieś drobne poprawki.....
Dostałam zgodę Pań na publikację zdjęć, wiec kilka pokażę.
Piątek po południu:


Sobota rano, Tildy:




Sobota po południu:





 A tutaj kawałek niedzielnego kiermaszu...

Jeszcze koniecznie napiszę, że warsztaty patchworku miały sponsorów i to jakich:

1. Tkaniny, cudne tkaniny: Robin's Patchwork
2. Maty, noże obrotowe firmy Clever i nici Gutermann: Galplast
3. Maszyny do szycia: Bernina
Dziękuję wszystkim, wspaniałym kursantkom, z którymi z przyjemnością dzieliłam się wiedzą i doświadczeniem.  Dla mnie fantastyczne jest to, że jest tyle osób, które chcą się nauczyć  sztuki szycia patchworku. I że przyjechały tutaj praktycznie z całej Polski :)
Dziękuję też Aśce Bartoś za świetną organizację Festiwalu i za zaproszenie:)