i mały patchwork (wszystko jadalne), no, tego opisać się nie da, to trzeba zobaczyć! Poznałam też Jolę i jej wspaniałe, bardzo różnorodne prace, wykonywane różnymi technikami.
Dostałam mnóstwo prezentów:
Ta fantastyczna, miniaturowa maszyna do szycia jest już moją własnością:) Tabor maszyn do szycia powiększył mi się ostatnio. Ale żeby było śmieszniej - zajmuję się teraz szyciem...ręcznym, ale o tym później.
I jeszcze ptaszek od Darii, wykonany z gliny:
No i oczywiście jeszcze jedna ważna rzecz: Jola nauczyła mnie robić sznur szydełkowo-koralikowy, przecież taki był temat tych warsztatów. Tak wygląda to moje niedoskonałe dzieło:
A co było prucia przy tym, to moje. W każdym razie zaskoczyłam, o co tu chodzi i pewnie następna praca byłaby znacznie lepsza. Ale w tej chwili szycie bardziej chyba mnie pociąga, zwłaszcza, że mam tyyyyyle maszyn do szycia.....
Pozdrawiam wszystkich gości i dziękuję, że do mnie zaglądacie:)
Roztocze to piękne miejsce. Fantastyczne jest to, że ciągle się uczymy, poznajemy nowe techniki, rodzą się nowe fascynacje, czyli po prostu się rozwijamy. Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowe prace.
OdpowiedzUsuńFantastyczne są takie spotkanie, a Jola bardzo kochana :)
OdpowiedzUsuńSznurów koralikowych nawet nie próbuję, bo ja nieszydełkowa jestem. Natomiast te plecione igłą bardzo mnie kuszą.
Pozdrawiam serdecznie i słonecznie.
Ja jestem z Konina więc na Roztocze mi trochę daleko,ale kiedyś byłam na obozie wędrownym będac harcerka i tam poznałam tą piękną krainę i niedawno poznałam Ciebie pieknego człowieka o tak niesamowitych zdolnościach.Badrzo bym chciała wziąć udział w jakichś warsztatach/podobno są najbliższe w Ustroniu /ale nie wiem jak tam się dostać.Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.Ruminianka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRuminianko, też bym z przyjemnością Cię poznała... Będę w Ustroniu, poprowadzę warsztaty ręcznego szycia patchworku i aplikacji, zapraszam serdecznie, tutaj masz link http://tworczozakreceni.pl/engine/handlers/page_handler.php/?handler=event_calendar&page=list%2F&offset=45
UsuńChyba taką miałam, sto lat temu. Made in CCCP była, ale szyła łańcuszkiem, który się łatwo pruł, z tego co pamiętam.
OdpowiedzUsuńTak, ta jest tej samej produkcji, na razie trochę uszkodzona, ale jako ozdoba wspaniała...
UsuńFaktem jest, że te nasze warsztaty były genialne :) a atmosfera cudowna, jakbyśmy się wszystkie znały od wieków :D a co do kolejnych spotkań to koniecznie musimy coś ustalić, bo skoro już się znalazłyśmy to nie można tego "zmarnować" :)
OdpowiedzUsuńO, tak, nie można zmarnować....Jestem chętna,ale jeszcze trochę. Do października (Ustroń) jestem "uziemiona"....
UsuńJoasiu, jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwa, że przyjęłaś zaproszenie i że miałam możliwość poznać Ciebie.
OdpowiedzUsuńTwoje prace po prostu zwalają z nóg, biję czołem o podłogę. Cieszę się, że mogłam je wymacać i nacieszyć oczy.
Do domu wróciłam dopiero wczoraj wieczorem, wiec swoją relację ze spotkania umieszczę w bliżej nieokreślonej najbliższej przyszłości;-)
Nie ukrywam, że bardzo cieszę na nasze kolejne spotkania, bo wierzę, ze się odbędą.
No i mam nadzieję, że rozruszacie roztoczańskich robótkowiczów i namówicie na spotkania.
Jakby nie patrzeć w sierpniu następnego roku odbędą się na pewno u mnie:-))))))
Pozdrawiam niezwykle ciepło:-*
piękne prezenty ;)
OdpowiedzUsuńMamy taką samą maszynę,córka kiedyś na niej troszkę szyła,teraz również została ozdobą :)
OdpowiedzUsuń