A teraz wyjaśnienia., co do sposobu stworzenia tego obrazka. Już na początku piszę, że nie użyłam ani odrobiny żadnego kleju, ani żadnej flizeliny...... Robiłam tak: na podkładzie z kawałka tkaniny ułożyłam drobniutko pocięte skrawki materiałów. Następnie większe kawałki - pnie drzew - ułożyłam na wierzchu tych kawałeczków. To wszystko bardzo ostrożnie przykryłam cienką, prześwitującą tkaniną, którą następnie przypięłam agrafkami. I bardzo, bardzo gęsto przepikowałam. Podkreśliłam pikowaniem kontury drzew, światło na drzewach i leśną dróżkę.
Te moje nowe doświadczenia to technika Confetti, inspirowana pracami Noriko Endo. TUTAJ jest jej strona internetowa. Najbliższa prawdy była GAZYNIA. Brawa wielkie dla Ciebie :)
Byłam zafascynowana tą techniką, trafiłam na nią niechcący. Normalnie malowanie obrazów skrawkami tkanin. Ale też napotkałam wiele utrudnień. Np. nie wyobrażam sobie kichnięcia w trakcie pracy! Albo po pracowitym ułożeniu skrawków za pomocą pincety - okazuje się, że jednak się poprzesuwały podczas przypinania lub przenoszenia całości.
Flizelina rozpuszczalna wydaje mi się, że nie zda egzaminu (mam taką w moich zbiorach ), ponieważ te skrawki są naprawdę maleńkie. Nie ma szans, żeby wszystkie udało się przyszyć, więc część mogłaby odpaść w czasie moczenia w wodzie :(
Robiłam też próby na flizelinie zwykłej z klejem- też mi się nie udało przykleić (może tworzy się zbyt gruba warstwa), a gdyby nawet - to przyklei się tylko jedna warstwa. No i mam problem z tkaniną wierzchnią - Noriko używa czarny tiul. Ten, który udało mi się kupić - jest zbyt gruby. Do powyższego obrazka używałam biały tiul, ale on także zmienia kolory tkanin, stają się takie wyblaknięte. Tak więc nie jestem pewna, czy będzie to moja ulubiona technika. Zaczęłam jeszcze jeden pejzaż, mam nadzieję, że za kilka dni go skończę i pokażę na blogu. Fajnie by było, gdyby ktoś jeszcze popróbował, może razem udałoby się rozwiązać te trudności. Zapraszam do eksperymentów, chętnie podyskutuję na te tematy.....
coś niezwykłego.... :) masz ogromna cierpliwość!
OdpowiedzUsuńTo jeszcze bardziej pracochłonne niż myślałam, ale trzeba przyznać wspaniały efekt:)Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedzinki w moim Kuferku:)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł... podziwiam talent i cierpliwość!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Joasiu chylę czoła nad Twoim talentem i cierpliwością ... po prostu brak mi słów ...arcydzieło ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
O tej tkaninie pomyślałam jak się przyglądałam mocniej Twojemu pejzażowi, bo widać siateczkę. Dziękuję za linka do prac Noriko. Jestem ciekawa innych sposobów tworzenia patchworkowych obrazów. Chętnie bym popróbowała ale niestety na razie czasu brak. Ciągle w głowie siedzi mi większa forma, obrazy jakichś malarzy przeniesione na tkaniny, ale na wszystko przyjdzie czas :)będę śledzić Twoje prace! i czerpać inspirację z Twoich poszukiwań twórczych!
OdpowiedzUsuńciekawa technika:)
OdpowiedzUsuńcudo, i faktycznie, spróbuj tu kichnąć...
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawe co napisałaś, muszę się z tym bliżej zapoznać:)
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie wymyśliła tego jak to zrobiłaś:))))Dalej jestem pełna uznania dla Ciebie, za to co tworzysz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Piękny!!! Sama bym na to nie wpadła...efekt końcowy jest wspaniały:)
OdpowiedzUsuńno to pięknie, ale faktycznie zeszyć to razem, jak to leży takie nie przyczepione do niczego!! podziwiam, na żywo pewnie prezentuje się jeszcze ciekawiej:D Prawdziwe obrazy!
OdpowiedzUsuńJoasiu wspaniałe wykonanie i piękny, jesienny motyw. Podziwiam, podziwiam, podziwiam...
OdpowiedzUsuńA nastepnym razem sprobuj folii rozpuszczalnej w wodzie do tej techniki. Kanapkujesz (folia na wierzchu), pikujesz gesto, moczysz w wodzie i na wierzchu nie masz nic, tylko pikowanie. Jesli chcesz sprobowac, to moge ci podeslac kawalek (myslalam, zeby uzyc do mojego ostatniego projektu, ale nie uzylam) do sprobowania. Daj znac jakby co :)
OdpowiedzUsuńA efekt swietny wyszedl. Zastanawialam sie jak to zrobilas, ale akurat takie rpzwiazanie nie przyszlo mi do glowy.
[P.S. co do fizeliny dwustronnie klejacej, to jak najbardziej daloby sie jej tu uzyc. Po porstu wieksze kawalki materialu podprasowac fizelina i dopiero z nich wycinac i ukladac i na biezaco (albo dopiero na koncu) przaprasowac. Wszystko sie przykleji (ja robie quilty z wieloma warstwami materialow przyklejonymi taka fizelina).
O rany - nawet nie wiedziałam, że tak sie da! Fajnie, że podpowiadasz takie nowe pomysły! Nawet nie wiedziałam, że jest flizelina rozpuszczalna, że nie wspomnę o folii, o której pisze Kirie! Jesteście skarbnicą wiedzy dla takich laików, jak ja! :D
OdpowiedzUsuńPani Joanno cudeńka wychodzą spod Pani rąk. Z wielką przyjemnością zaglądam na bloga. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńchylę czoła i idę poszukać szczęki gdzieś pod łóżkiem ... Mistrzyni!!!
OdpowiedzUsuńoj piękneeeeeee
OdpowiedzUsuńszacunek Wielki
Kirie, dzięki za podpowiedzi, ale ja te wszystkie próby z flizelinami mam już za sobą....O flizelinie rozpuszczalnej pisałam w drugiej części tego posta. Te skrawki są zbyt małe do jakiegokolwiek oddzielnego przyklejania....To są po prostu okruszki, wymiary tych średniej wielkości to ok. 2 x 4 mm! Oczywiście flizelinę dwustronnie klejącą często używam przy aplikacjach i tutaj też przy większych elementach z pewnością dałoby się ją zastosować. Dziękuję za wspaniałe komentarze:)
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie zgadła, ale praca przepiękna!
OdpowiedzUsuńPodziwiam
Dla mnie to, co piszesz, jest całkowicie niewykonalne :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam!!!
Joanno! Piękny pomysł... poszukuj dalej... zaskakuj ciekawymi technikami! Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńJoasiu, czytałam o tej technice, oglądałam prace i i i zapomniałam o niej:) efekt jest naprawdę świetny, prace jak malowane, tylko że tkaniną :)
OdpowiedzUsuńJesteś kopalnią pomysłów, niestrudzonym poszukiwaczem i mistrzem wykonania:)
Piękna praca!
OdpowiedzUsuńJest niesłychanie cudnie uszyta a do tego bardzo niespotykaną techniką! I bardzo-bardzo-bardzo trudną!
Piękny obraz!
Niesamowite, że to wszystko jest szyte. Co prawda trochę trudno mi wyobrazić sobie jak to zrobiłaś, bo skoro piszesz, że pincetą musiałaś nakładać elementy, to w głowie mi się nie mieści jak takie drobinki można jeszcze przyszyć i to na maszynie. Chyle czoła.
OdpowiedzUsuńP.S.Wysłałam pewne zapytanie na maila.
Prawdziwy TALENT!!Po prostu sztuka:)
OdpowiedzUsuńsuper pomysł. a jeśli mogę coś podpowiedzieć to gdzieś widziałam fizelinę rozpuszczalną w praniu, używaną właśnie do takich obrazków ze ścinków. wtedy można wykorzystać naprawdę malutkie kawałeczki. pozdrawiam i dzięki za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńO już mam odpowiedź na moje pytanie.Jeszcze raz wyrazy podziwu.
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowite!REWELACJA! To jest prawdziwa sztuka!Az mnie kusi sprobowac:)Pozdrawiam i gratuluje talentu:)
OdpowiedzUsuńWszystko już zostało powiedziane :-)), ale i tak dodam swoje - naprawdę super efekt i rzeczywiście pokazujesz, że nie ma za małych skrawków. Wszystko można wykorzystać. Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
OdpowiedzUsuń